Painkiller
Królem minionych wakacji wśród gier został, TADAM!, Painkiller. Gra w stylu bij-zabij wszystko co się na ekranie rusza, a w nagrode przejdziesz do następnego poziomu, gdzie będziesz musiał bić-zabić jeszcze więcej wszystkiego co się rusza. I tak do końca rozgrywki - totalna rozwałka.
Fabuła. Fabuła w grze jest naciągana :) lub jak niektórzy uważają - brak jej. Ja osobiście mógłbym się obyc bez intra, które mówi nam dlaczego akurat to my mamy walczyć z wszystkim co złe. Fabuła jest liniowa, tu i ówdzie poprzerywana wstawkami filmowymi, które nijak mi nie pasują do całości. Ale niech będzie, widać tak musi być. To niech jest.
Skoro fabuła nie jest wciągająca to co jest? Wykonanie, mości Państwo, wykonanie. Gra jest (uwaga slang) super rewela extra hiper grywalna. Nie ma momentu, żeby się człowiek nudził, błądząc gdzieś, gdzie nie ma wrogów. Liniowość gry jest klasyczna, więc eliminujemy wrogów tak jakby ich ktoś spuszczał z taśmy produkcyjnej. A jest kogo eliminować, oj jest. Całe watachy nieumarłych, różnych przebierańców biegają, strzelają, siekają, biją z bliska i z daleka. Kompletna mieszanka wszystkiego złego, co sie pod lufę nawinie.